0
Serniczek 7 lipca 2014 20:42
Cześć!
Mam na imię Sylwek (a tak właściwie to Sylwester) i chciałbym Was zaprosić do przeczytania relacji z Zielonej Góry ;)
Zachęcam również do zobaczenia poprzedniej fotorelacji z Rovaniemi:
viewtopic.php?t=46960
Relacja została napisana przez 14 latka, za wszystkie byki interpunkcyjne przepraszam ;) Starałem się, żeby ich nie było.
Przez pewne nieporozumienie nie wzięliśmy na wyjazd lustrzanki, fotki są robione starą cyfrówką...

WSTĘP
Pomysł pojechania do Zielonej Góry pojawił się spontanicznie. Mieliśmy wyjechać na weekend 5-6 lipca. Czemu Zielona Góra? W sumie to nie wiem :D Zobaczyłem na głównej promocję rodziną linii lotniczych Sprint Air. My niestety mogliśmy jechać tylko we dwójkę, więc promocja odpadła. Nie stanowiło to żadnej przeszkody. O lotnisku pod Zieloną Górą kiedyś dużo czytałem. Jest to port lotniczy z najmniejszą ilością obsłużonych pasażerów i można z niego polecieć tylko do Warszawy wyżej wymienioną linią lotniczą ( chyba kiedyś okresowo można było też lecieć do Gdańska). Mam jakąś dziwną sympatię do malutkich regionalnych lotnisk :D Chociaż te ogromne też lubię ;) Dodatkowo Saab 340 to samolot, którym już od paru lat chciałem polecieć ;) Podróż zatem wyglądała tak:
05.07 - Warszawa Centralna - Zielona Góra - TLK Zielonogórzanin
07.07 - Port lotniczy Zielona Góra (Babimost) - Port lotniczy Warszawa Chopin
Dzień 1
O której może być pociąg do Zielonej Góry? Oczywiście o 5.15 rano :D Niestety większość pociągów, którymi miałem przyjemność jechać odjeżdżały wcześnie rano. Dobra koniec już pisania o tym, jakie to poranne pociągi są złe.
Pobudka o 3.55, szybkie przygotowania i już jesteśmy w drodze na dworzec centralny. Postanowiliśmy pojechać tam taksówką - czyste szaleństwo :D Przed 5.15 pociąg do Zielonej Góry wjechał dumnie na peron. Podróż dłużyła się niemiłosiernie. Za oknem praktycznie cały czas ten sam krajobraz: pola, małe skupiska domów, pasące się krowy. Jedynie wjazd do miast go przerywał.
Około godzinę przed przyjazdem do Zielonej Góry rozładowała się bateria w telefonie, więc pozostało mi tylko wlepić wzrok w szybę i czekać na tabliczkę z napisem ''Zielona Góra''. Po 10.15 pociąg zatrzymał się. Pożegnaliśmy się z TLK Zielonogórzaninem. Sam budynek z kasami wygląda bardzo dobrze, jednak sam peron nie zachęca wyglądem. Teraz pozostało znaleźć miejsce noclegu. Z tym poszło dosyć łatwo, bo jeszcze w pociągu zdążyłem na Google Map sprawdzić, gdzie powinniśmy iść. Mieszkaliśmy w Hoteliku Senator. Pokoje wyglądają całkiem dobrze a sam hotel jest tani (za dwie noce zapłaciliśmy 188PLN). Jak się potem okazało nasz pokój był jeszcze nie gotowy, więc chcąc nie chcąc musieliśmy udać się na śniadanie. Postanowiliśmy pójść do galerii Focus. Idąc głównym deptakiem mieliśmy trafić do wyżej wymienionej galerii.
Kilka fotek z trasy
Image

Image

Image
Jednak od deptaku odbiegało kilka różnych ulic, a my oczywiście poszliśmy złą. Błąkaliśmy się po mieście przez godzinę pytając
napotkane osoby o nasz kierunek destynacji. W końcu pewna osoba nakierowała nas na dobry kierunek. Nawet nie wiecie, jak się cieszyliśmy, kiedy zobaczyliśmy parking budynku ;) Na miejscu poszliśmy do Maca na śniadanie i do toalety. Postanowiliśmy wyjść innym wyjściem. Okazało się, że galeria jest około 700m od deptaka. Nie trafiliśmy do niej, bo zamiast skręcić poszliśmy prosto. Zmęczeni poszliśmy do hotelu. Godzinę później poszliśmy na obiad do Palmiarni przez Park Tysiąclecia. W parku można zobaczyć stare krematorium i pospacerować między drzewami.
Image

Image

Image
Samo miejsce jest dobre na krótki spacer, ale nie było tam nic co przyciągnęło moją uwagę. Po wyjściu z parku obraliśmy kierunek na Palmiarnię. Obiekt jest położony na wzgórzu, na którym znajduje się Park Winny. Samo miejsce jest bardzo fajne, ale troszeczkę drogie.
Poniżej kilka fotek z Palmiarni i okolic
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
W drodze powrotnej zaczęło lekko kropić, ale my i tak już zmierzaliśmy do hotelu. Mundial ;) Po drodze wstąpiliśmy do Żabki. Większość sklepów było już zamkniętych a na ulicach już prawie nikogo nie było.

Dzień 2
Obudziliśmy się z pełnym planem na ten dzień, ale wyszło jak wyszło :D Na śniadanie znowu poszliśmy do Maca w galerii. Następnie spod Palmiarni wsiedliśmy do autobusu nr. 14 i pojechaliśmy na Wiśniową. Stamtąd pojechaliśmy nr.80 na Botaniczną skąd poszliśmy na piechotę do ogrodu botanicznego. Bilet wstępu kosztował 2zł za normalny i o połowę mniej kosztował ulgowy. Tylko tyle? :D - pomyśleliśmy. Sam ogród był bardzo ładny, ale malutki. Oprócz podziwiania roślin można też iść do minizoo, jednak jest to miejsce przeznaczone bardziej dla dzieci. Zobaczymy tam różne ptaki, kozy i daniele. Całe miejsce jest warte odwiedzenie ;) Następnie mieliśmy iść nad Wagmostaw, ale zdaliśmy sobie sprawę, że zejdzie się nam tam z półgodziny. Było przed 13. Postanowiliśmy udać się na wycieczkę do Świebodzina. Najbliższy pociąg był za godzinę co oznaczało rezygnację ze stawu. Pomyśleliśmy, że pójdziemy tam wieczorem. Do polskiego Rio De Janeiro jechaliśmy pociągiem z przesiadką w Zbąszynku a wróciliśmy bezpośrednio PKS Zielona Góra. Cała wycieczka zajęła 4 godziny. Na miejscu byliśmy równo 2 godziny. Tyle starczyło na przejście spacerem przez super market do Pomnika Chrystusa i z powrotem. Sam pomnik jest mniejszy niż się się spodziewałem, ale nadal robi wrażenie. Jak ktoś ma czas, to można odwiedzić. Z góry roztacza się fajny widok.
Poniżej zdjęcia ogrodu i Świebodzina
Image

Image

Image

Image

Image

Image
Po powrocie do Zielonej Góry wróciliśmy zmęczeni do pokoju. Na obiad poszliśmy dopiero o 19.10. Wybraliśmy Namaste India. Restaurację mogę szczerzę polecić tym, którzy lubią indyjską kuchnię. Dania był smaczne i niezbyt drogie (za duży obiad dla 2 osób zapłaciliśmy 80 zł). Po posiłku chcieliśmy się przejść nad Wagmostaw, jednak kiedy tam doszliśmy okazało się, że jest już tam ciemno, więc sobie odpuściliśmy i wróciliśmy do pokoju.

Dzień 3
Tego dnia zrobiłem dwie rzeczy z listy, które mam w planach zrobić ;) Mianowicie chodzi o: lot Saabem 340 i odlot z lotniska w Babimoście. O 6.00 zabrał nas PKS, który jedzie bezpośrednio na terminal. Samolot był w prawie 100% wypełniony, jednak autokarem razem z nami jechało 6 osób. Sam terminal jest malutki. Jest to najmniejsze lotnisko na jakim byłem. Podzielone jest ono na strefę przylotów i odlotów, które są od siebie oddzielone szkłem. Na lotnisku znajduje się stanowisko Avis'a, 1 stanowisko do odprawy, automat, 1 punkt kontroli bezpieczeństwa i oczywiście taśma bagażowa. Saab 340 jest najmniejszym samolotem pasażerskim, jakim leciałem. Jako poczęstunek dostaliśmy Góralka kokosowego i napój (do wyboru). Samolot leciał poniżej chmur, więc można było oglądać Polskę z góry, choć ja akurat siedziałem koło skrzydła ;) Podróż umiliła ciekawa gazeta podróżnicza. Podczas odbioru bagażu w Warszawie doszło do jednej sytuacji, która mnie rozbawiła ;) Na taśmę wjechało może 5 walizek i pojawił się napis ''ostatni bagaż''. Śmieszne po długich czekaniach na to, aż na taśmę wyjedzie całe stado walizek ;)
Fotki z powrotu
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
I już Warszawa! ;)
Dziękuję wszystkim za przeczytanie tej relacji ;)

Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

luki 10 lipca 2014 00:20 Odpowiedz
Pierwsza lotnicza relacja z podróży do Polski na tym forum (przynajmniej w tym dziale). Dodatkowo należy pochwalić młodego podróżnika za zdjęcia i opowieść. Druga relacja i obie ciekawe. Pozdrawiam i życzę kolejnych podróży i kolejnych relacji.
magdadd 20 października 2014 21:42 Odpowiedz
Piękny rynek ! Tak czysto i kolorowo.